Sezon triathlonowy mogę oficjalnie uznać za otwarty! Mój pierwszy start w sezonie w barwach Tri NEGU oraz sekcji MTB MOSiR DUKLA odbył się w Gniewnie. Były to zawody z cyklu Energy Triathlon. Wystartowałem na dystansie ½ Ironmana (dla przypomnienia – musiałem się zmierzyć z 1,9 km pływania, 90 km jazdy na rowerze, oraz 21,1 km biegu). Jak zwykle dałem z siebie wszystko, dzięki czemu mogę stwierdzić, że start był udany!
Pływanie po raz kolejny okazało się moją piętą Achillesową. Pracuję nad nim, powoli zmierzam do przodu. Z wody wyszedłem na 17 pozycji – nie jest najgorzej, jednak trzeba to poprawić.
Mimo trudnej trasy rowerowej udało mi się nadrobić zaległości z wody. Do pokonania były 4 okrążenia, gdzie najtrudniejszą część stanowił bardzo mocny podjazd, ponad kilometrowej długości. Gdy udało mi się z nim uporać pojawiła się myśl „Noooo… Teraz zacznie się jazda!” – wtedy, jak na złość, silny wiatr wiejący w twarz, błyskawicznie zmienił mój tok myślenia. Trasę 90 km udało mi się pokonać ze średnią prędkością 35 km/h. Wiem, wiem, prędkość wcale nie wydaje się zawrotna, jednak wcześniej wspomniany podjazd, który trzeba było pokonać czterokrotnie bardzo skutecznie wpłynął na zmniejszenie średniej prędkości. Po odcinku rowerowym, udało mi się wskoczyć na 6 pozycję.
Etap biegowy miał być płaski i przyjemny. Miał. Trasa była „urozmaicona” kilkoma wzniesieniami, jednak bez oszukiwania – jaką trasę po 3 godzinach wysiłku na pełnych obrotach można by nazwać „łatwą”? Całe szczęście, to było tylko 21 km.
Zawody zakończyłem na 5 miejscu w klasyfikacji generalnej. W kategorii wiekowej zająłem 2 miejsce na podium.
Bardzo zadowolony jestem z wyników roweru (4 miejsce wśród wszystkich zawodników) oraz z biegu (3 pozycja pośród wszystkich zawodników). Dodatkowo na biegu wykręciłem czas 1:33:26, który jest czasem o 5min lepszym od mojego dotychczasowego rekordu na tym dystansie. Tempo poniżej 4:30 na półmaratonie po 90 km na rowerze – jest dobrze, a będzie tylko lepiej!
Ogromne słowa uznania należą się dla organizatorów Triathlon Energy, którzy przygotowali zawody na najwyższym poziomie. W tak fajnym miejscu, przy takiej oprawie miło było rywalizować.
Podziękowania należą się Panu Jacek Guzowski i firmie Saroni – Jagu Polska. Koła Jagu mogę opisać jednym słowem – magia. Ich niska waga, dźwięk jaki wydają podczas jazdy, momentami miałem wrażenie, że same się napędzają.
Dzięki za dotrwanie do końca tekstu! Jestem głodny, wyzwań, startów, wyników… Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc musi być tylko lepiej!
Autor: Tomek Baran
Więcej wydarzeń
Rocznik 2016 na festiwalu W Zagórzu
Rocznik 2017 na turnieju w Sanoku
Turniej rocznika 2013