Za nami pierwsza runda cyklu maratonów rowerowych Cyklokarpaty 2013. Przemyśl przywitał nas 27oC upałem w którym ponad 500 zawodników rywalizowało w różnych kategoriach wiekowych. Z naszej sekcji wystartowało 16 bikerów, którzy zmierzyli się ze stromymi podjazdami i trudnymi technicznie zjazdami. Nie obyło się bez upadków, pękniętej ramy, kilku złapanych gum, urwanego łańcucha czy też zgubienia bidonu z napojem izotonicznym.
Do wyboru były trasy “hobby” (11,7 km), “mega” (38 km) oraz “giga” (64 km).
Sekcje rowerową MTB MOSiR Dukla reprezentowali:
– Dominika Gosztyła – 7 miejsce w kategorii Hobby (K1)
– Beata Szopa – 9 miejsce w kategorii hobby (K2)
– Łukasz Głód – 2 miejsce w kategorii hobby (M2)
– Michał Szczurek – 6 miejsce w kategorii hobby (M2)
– Grzegorz Głód – 8 miejsce w kategorii hobby (M2)
– Rafał Opałka – 18 miejsce w kategorii hobby (M2)
– Marcin Misiołek – 28 miejsce w kategorii hobby (M2)
– Jerzy Szwast – 28 miejsce w kategorii mega (M3)
– Marcin Prejznar – 31 miejsce w kategorii mega (M3)
– Michał Szopa – 61 miejsce w kategorii mega (M3)
– Mateusz Lorenc – 78 miejsce w kategorii mega (M3)
– Tomasz Gosztyła – 18 miejsce w kategorii mega (M4)
– Tomasz Konieczko – 21 miejsce w kategorii mega (M4)
– Zbigniew Urban – 22 miejsce w kategorii mega (M4)
– Bogdan Przystasz – 46 miejsce w kategorii mega (M4)
– Krystian Gosztyła
– Martyna Misiołek – 3 miejsce w kategorii dziecięcej
Start zlokalizowany był na rynku, peleton przejechał uliczkami Przemyśla dopingowany przez kibiców i kierował się pod pierwszy podjazd na którym nastąpiła selekcja na ścigających się o wygraną i tych którzy pragnęli się sprawdzić na tle innych pasjonatów rowerowego ścigania. Trasa biegła po ścieżkach na których nie brakowało kamieni, korzeni, kolein i zdradliwego sypkiego piasku. Dokuczał kurz i częste mocne podmuchy wiatru. Na 24 km znajdował się bufet w którym były dostępne pomarańcze i woda (gdzie były izotoniki i jakieś batony?)
Na trasie panowała przyjemna atmosfera, można było zamienić kilka słów w czasie jazdy i podopingować się nawzajem by pokonać wybrany dystans. Trasa bardzo dobrze oznaczona, nie było szans na pomylenie trasy. Policja, Straż Miejska, Straż i wolontariusze byli widoczni często na trasie kierując ruchem.
Na mecie po odebraniu bloczka można było posilić się makaronem z sosem pomidorowym, muzyka w tle, radość i zadowolenie ze spędzonego zdrowo dnia :).
Marcin Misiołek powiedział “Zawody na dobrym poziomie organizacyjnym – dobrze oznakowanie trasy . Jadąc trasą hobby ma się wrażenie że nie jest to hobby a jakieś XC. Bardzo dużo podjazdów i szybkich zjazdów. Trasa kamienisto szutrowa – doskonale przygotowana, najbardziej dokuczała temperatura na poziomie 27-30 stopni. Absolutny brak błota. Pomimo że było to ok. 11km dała w kość nie jednemu zawodnikowi. Minusem może być to, że do teraz nie ma wyników i być może ich nie będzie”.
Łukasz Głód – Pierwszy start w sezonie. Startuje z przymusu w Hobby (na starcie Mega urwałem łańcuch ale udało się go spiąć i zmieniam dystans na Hobby). Dystans ponad 12 km. Ruszamy delikatnie w starcie honorowym za policja. Po około 2 km rusza ostry start i długi podjazd około 3 km. Na same czoło wysuwa się mój dobry znajomy Kamil Cygan i już nie oddaje prowadzenia do samej mety. Ja staram się dotrzymać mu tempa, przez większość długiego podjazdu mam Kamila cały czas na wyciągniecie ręki ale na końcówce podjazdu Kamil odjeżdża. Dochodzi do mnie 3 zawodników i do mety jedziemy cały czas w tym zespole zmieniając się co jakiś czas. Ostatni km jadę na 4 miejscu, po błędzie technicznym wyprzedzam jednego zawodnika i jestem na 3 miejscu. Na ostatnim zakręcie ryzykuje i wchodząc ostro w zakręt wyprzedzam drugiego zawodnika i dojeżdżam do mety na 2 miejscu w OPEN i 2 w kategorii HM2 tracąc około 50 sek do zwycięzcy. Odnośnie trasy to trasa super oznakowana i przygotowana, niezbyt wymagająca”.
Mateusz Lorenc – “To był mój pierwszy start w maratonie. Ruszyłem z ostatniego sektora bardzo fajnie, minąłem kilkunastu zawodników na wąskich uliczkach przed podjazdem. Niestety po pokonaniu podjazdu na szczycie na 4 km złapałem gumę i chwile zeszło zanim ją wymieniłem. Niestety miałem jakąś sfiksowana pompkę i nie mogłem się z nią dogadać i do mety jechałem na prawie kapciu. Na około 12 km urwała mi się szelka w plecaku. Jakieś fatum. Zamiast ciśnienia w oponie miałem podniesione ciśnienie w głowie. Trasa rewelacyjna, na zjazdach hamowałem bo obijałem obręcz na wybojach,na podjazdach odrabiałem i udało mi się kilku zawodników wyprzedzić.Ogólnie impreza udana, sprawdziłem się i jestem bardzo zadowolony”.
Więcej wydarzeń
Rocznik 2016 na festiwalu W Zagórzu
Rocznik 2017 na turnieju w Sanoku
Turniej rocznika 2013